Dzisiaj naszlo mnie na cos z tenatyki makijazowej. Przetestowalam cienie w kremie z firmy Essence, Maybelline i Oriflame. Do jakiegos czasu wydawalo mi sie, ze cienie te sa mi zbedne bo uzyte bezposrednio na moja powieke niektore powodowaly, ze zbieraly mi sie w zalamaniu powieki a niektore wrecz splywaly z niej.
Dlugo nie moglam sie do nich przekonac, az w koncu znalazlam na nie sposob. Uzyte na korektor potrafia przedluzyc trwalosc nawet cieni z nizszej polki cenowej. Jednym slowem sluza mi obecnie jako baza pod cienie i nie wyobrazam sobie bez nich mojego codziennego makijazu :)
Pod lupe poszly widoczne na zdjeciu cienie :
A oto lista produktow (idac od gory) :
- Essence Stay all day 07 JIM -ME BLUE
- Essence Stay all day 03 STEEL THE SHOW
- Essence Stay all day 01 COPPY RIGHT
- Essence Stay all day 08 THE MAGIC MUST GO ON
- Maybelline COLOR TATTOO 65 Pink Gold
- Oriflame Giordani Gold Shimmering Grey
- Oriflame Giordani Gold Frosted White
- Oriflame The One Intense Plum
- Oriflame The One Beige Pearl.
Jak widzicie na zdjeciu najbardziej "maltretowane przeze mnie to Maybelline i Oriflame The One Beige Pearl. Ten ostatni ma w nazwie perlowy, ale czy on taki perlowy jest to bym nie powiedziala :D
Na koncu przedstawie Wam jak sie prezentuja na skorze, ale zanim do tego przejde chcialabym powiedziec pare slow o nich.
Najbardziej przypadl mi do gustu Maybelline Color Tatoo i to jest moj numer jeden n chwile obecna. Juz mam porobione zapasy, udalo mi sie dostac ten cien za darmo w Bootsie na promocji, gdzie do dwoch zakupionych produktow tej firmy dawali go za free :) Odcien jest troche mieniacy i jasno rozowy. Moze troche przeklamywac kolory, jesli bedziecie chcialy na niego nalozyc jasne cienie, ale to jak trzyma moje cienie w ryzach jest super. Uzyty samodzielnie nie jest az tak bardzo widoczny, ale dla osob, ktore lubia naturalne i nie rzucajace sie makijaze bedzie w sam raz.
Drugi w kolejce jest Oriflame The One Beige Pearl, ktory z kolei jest praktycznie niewidoczny na powiece i nie bedzie az tak przeklamywal kolorow, ale ma zupelnie inna konsystencje. Wydaje sie byc bardziej pudrowy, podczas, gdy ten z Maybelline wydaje sie byc bardziej "mokry".
Oba przestestowalam w warunkach, gdzie bez ich uzycia cienie raczej by nie wytrzymaly: w pracy gdzie jest naprawde momentami parno i goraco , podczas lotu samolotem do Anglii. W kazdym przypadku wytrzymaly caly dzien i nie musialam nic poprawiac.
Najbardziej rozczarowaly mnie cienie Oriflame z serii Giordani Gold, bo nie dosc , ze nie sa tanie (kosztuja ponad 12 euro) to spodziewalam sie, ze ten najjasniejszy bedzie miel lepsza pigmentacje.
Jednymi z pierwszych cieni, od ktorych zaczelam swoja przygode z cieniami w kremie byly cienie z Essence. Byly niedrogie, wiec stwierdzilam, ze nie jesli mi nie podpasuja to nie bede plakac, ze wydalam na nie kupe kasy.
Byly w porzadku do czasu, kiedy zaczely mi twardniec a jeden nawet ( co widac na zdjeciu) pekl. Po pewnym czasie zrobily sie suche i nieprzyjemne w dotyku jak siegalam po nie swoim paluchem :) A szkoda, bo w sumie bylyby to calkiem fajne cienie. Byc moze ze trafilam na jakas kiepska serie , moze sprzedali mi juz stare w sklepie, pojecia nie mam. Czy do nich powroce? hmmm byc moze kiedys tak bo maja naprawde swietna pigmentacje jak na ich niska cene. Napewno wykoncze to co mam i to co da sie wykonczyc. ;) Najfajniejszy wydawal mi sie ten z numerem 01 i tego najczesciej uzywalam.
Czas na pokaz jak sie prezentuja na skorze. Najpierw cienie z essence a pozniej pozostale cienie.
Co sadzicie o tych cieniach? Czy testowalyscie ktorys z nich ?
Pozdrawiam serdecznie i do anstepnego razu :)
Kapturkowa
nigdy nie używałam cieni w kremie, muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńja tez nie uzywalam do czasu kiedy zauwazylam ze moga sluzyc jako fajna baza pod cienie :) ale zawsze daje je na korektor :) tak dla pewnosci, zeby sie wszystko utrzymalo :)
Usuń