Etykiety

wtorek, 1 grudnia 2015

Makijaz z Catrice Absolut Matt - druga szansa + recenzja

Witajcie Kochani,
Kolejna odsłona makijażu. Tym razem z paletką Catrice Absolute Matt. Dałam jej drugą szansę, bo w moim teście trzech paletek z Catrice wypadła najgorzej. 
Możecie zobaczyć ten test jeszcze raz klikając tutaj : KLIK

Oto paletka :
Nie chce skreślać wszystkiego, dlatego dzisiejszy makijaż powstał z użyciem tej paletki, która posiada matowe cienie. Nie wiem czy wiecie, ale jeśli któraś z Was posiada opadające powieki to powinna właśnie częściej sięgać po matowe cienie. Cienie połyskujące użyte powyżej ruchomej powieki mogą dać złudzenie, że powieki opadają jeszcze bardziej. 
Z matowymi cieniami z reguły jest tak, że ich pigmentacja jest troszkę gorsza, dlatego im ich lepsza pigmentacja, tym lepiej świadczy to o firmie i można jej zaufać.
Jeszcze raz przedstawiam Wam poszczególne cienie na mojej ręce
Na zdjęciu zaznaczyłam Wam od razu cienie, które uzyłam w makijażu.Jak widzicie ich pigmentacja nie powala a te trzy ostatnie powinny być widoczne. Ostatni szary wyszedł jak brązowy. Zastanawiam się, czy zauważyłybyście cień pierwszy od lewej, gdybym nie oznaczyła go gwiazdką :)

Efekt końcowy, który zobaczycie na końcu posta wyszedł całkiem całkiem. Jednak praca z tymi cieniami nie była łatwa. Szary, który użyłam w załamaniu powieki trudno się blendował i tam gdzie nabrałam go więcej tam pozostawała plama, której rozblendowanie zajęło mi sporo czasu. 
Cienie musiałam nakładać kilka razy, żeby wydobyć ich kolor. Używałam w tym celu pędzelka. 
Paletka nie jest droga, więc z jednej strony nie mogłam oczekiwać od niej cudu, ale moja ulubienica Catrice Absolute Nude radzi sobie całkiem nieźle. 
Jeśli już jesteście posiadaczkami tej paletki lub zastanawiacie się nad jej kupnem, bo kusi Was cena to radzę strzepywać nadmiar cienia z pędzelka, żeby uniknąć plam. Lepiej jest przecież dołożyć cień za każdym razem go blendując niż rozcierać plamę. 
Plus za to, że firma stworzyła paletkę tylko z cieniami matowymi. Dla mnie jak znalazł, bo moje powieki mocno opadając i zrobienie jakiegokolwiek makijażu stanowi pewien problem. 
Nie skreślam tej paletki całkowicie. W końcu wydałam na nią pieniążki. Nie lubię jak się coś marnuje i leży w szufladzie nieruszane. Jedyne co to trzeba nauczyć się z nią pracować i mieć więcej cierpliwości. 
A teraz zaprezentuje Wam makijaż. Nie wyszedł tak tragicznie, dlatego nie wyrzucam jej ze swojej kolekcji, 






Efekt końcowy nawet mi się podoba. Na ruchomą powiekę nałożyłam drugi cień od lewej, W załamanie i powyżej cień numer 4. W samo załamanie ostatni szary. Od środka do końca powieki cień numer 3. Pod łuk brwiowy i w kąciki oczu cień numer 1.

Pozdrawiam i do następnego razu :)
Nie zapomnijcie o subscrypcji i polubienie mojej strony na facebooku

Kapturkowa

Paese, Arganowy plyn micelarny do demakijazu

Witajcie Kochani,
Dziś chciałam Wam przedstawić płyn micelarny do demakijażu twarzy z firmy Paese. Produkt zdenkowałam całkowicie do ostatniej kropli. 

Skład: Aqua, Sodium Arganamphoacetate, Propykene Glykol, Panthenol, Cetrimonium Bromide, [+/-] Citric Acid, Sodium Citrate.

Jak widzicie skład jest ubogi i może to dobrze, że producent nie napchał tam zbyt wielu "ulepszaczy", które nie zawsze dobrze służą naszej skórze.
Pojemność opakowania to 210 ml. Butelka jest plastikowa i można ją ściskać, żeby wydobyć więcej kosmetyku. 
Jest to produkt produkowany w Polsce i przez polską firmę.
Produkt usuwa zanieczyszczenia i makijaż twarzy, w tym oczu. Jego formuła posiada łagodną substancję myjącą, oparta na trójglicerydach oleju arganowego. Dzięki zawartości D-panthenolu ma nawilżać i łagodzić skórę. Produkt nie posiada parabenów, alergenów i substancji zapachowych.
Cena w Polsce okolo 20 zł, cena w Irlandii 9,95 euro, czyli u nas dwa razy drożej.

Co mnie denerwuje w tym kosmetyku? To nie tak , ze w każdym staram się doszukiwać coś złego, tylko to co zauważam, że może przeszkadzać w codziennym użytkowaniu. Denerwujący dla mnie jest dozownik. Kosmetyk otwiera się naciskając jedną stronę i wtedy podnosi się druga z otworem. Czasem nic z niego nie wychodzi, więc super,że butelkę da radę ścisnąć, ale ....
No właśnie jest to ale. Po naciśnięciu część produktu zamiast tylko na wacik wylewa sie poza niego i przelewa mi się między pozostałe palce. Musiałam to opisać szczegółowo, żebyście poczuły moją frustrację, którą wtedy odczuwałam. Nie po to wydałam kasę na produkt, żeby go marnować!

Kosmetyk używałam wieczorem i stosowałam go jedynie do zmywania makijażu. Starczył mi na niecały miesiąc i być może starczyłby mi na dłużej, gdyby jego część nie znalazła się w odpływie zlewu. 

Produkt nadaje się do demakjiażu oczu i co ważne ich nie podrażnia, jednak demakijaż ten trzeba powtarzać (jeden wacik nie starczy). I nie do końca jestem pewna, czy domył wszystkie kosmetyki z moich oczu, bo wydawało mi się, że nie domył porządnie tuszu. Bioderma domywa mi wszystko za jednym razem i nie ma ani śladu kosmetyków. Jednak ten etap można wybaczyć temu płynowi w moim przypadku, bo mój demakijaż nie kończy się na tym etapie.
Duży plus za to,że skóra nie jest podrażniona po zastosowaniu tego kosmetyku. Produkt nie wysusza skóry i nie pozostawia na niej tłustej warstwy po aplikacji, Płyn przeznaczony jest do każdego typu cery.

Czy powrócę do tego kosmetyku ?
To zależy! Jeśli producent zmieni dozownik (np na pompkę), żeby nie marnotrawić produktu i jego cena w Irlandii będzie niższa to być może,że wrócę. Ktoś może powiedzieć, że przecież mogę kupić kosmetyk w Polsce. I tu jest ten problem, że nie bywam tam często, a kupując online na polskich stronach , często koszty przesyłki do Irlandii znacznie mogą podwyższyć na końcu cenę produktu (jeśli doliczymy koszty przesyłki do ceny produktu). 

Czy ktoś z Was posiadał ten produkt? Jeśli tak to napiszcie mi proszę koniecznie, czy ten dozownik sprawiał Wam problemy, czy tylko ja je posiadałam?

Pozdrawiam i do następnego razu :)

Kapturkowa 

sobota, 28 listopada 2015

Weekendowy makijaż

Witajcie Kochani,
Dzisiaj post z makijażem, na który wpadłam robiąc porządki w szufladzie.
Wszystkie wykorzystane kosmetyki są przeze mnie lubiane, a o niektórych zdążyłam już zapomnieć. Mamy tutaj misz masz kosmetyków z takich firm jak: Urban Decay, Estee Lauder, Revlon, Maybelline, Sleek, Collection, Oriflame.

To zaczynamy: 





Makjiaż jak makijaż, musiałam się posiłkować dwoma paletkami,bo jedna już była trochę "nadjedzona".

Kosmetyki, które użyłam także zobaczycie na zdjęciach.




Zapomniałam wstawić zdjecie tuszu do rzęs, którego używam od lat i jakoś trudno jest mi się znim rozstać,bo jak się zużyje to dokupuje nowy. Mowa tutaj o tuszu z Oriflame The One Wonderlash Mascara.  

Nigdy tego nie robiłam w żadnym poście, ale chyba dobrze by było wprowadzić to na stałe, żeby potem móc wiedzieć jak odtworzyć podobne 'coś". 

Na zdjęciu zobaczycie użyte cienie (zdjęcie w sztucznym świetle więc z góry przepraszam za te odcienie żółte)

Na powiekę nałożyłam ciemno brązowy cień z paletki Estee Lauder, w załamanie dołożylam bronzer z tej samej paletki. Na ruchoma powiekę od początku do środka oliwkowy cień z paletki Estee Lauder. W załamanie dodałam 4 cień z paletki Urban Decay Naked 2. Dolna powieka około 2 /3 odległości od końca 4 cien z Urban Decay a reszta pokryta cieniem 3. 
Nie będę tutaj wymieniać jakich eyelinerów użyłam, bo każdy ma swoje ulubione. Najlepiej widoczny byłby żelowy,bo ładnie i wyraźnie podkreśliłby górna powiekę. Oczywiście w kąciki oczu i pod łuk brwiowy rozświetlacz, który tez każdy ma swoje ulubione. 
Całość makijażu oka wykonałam jednym pędzelkiem, który jest widoczny na drugim zdjęciu przedstawiającym kosmetyki. Jest to pędzelek z Estee Lauder, który był dołączony do gratisowego zestawu. Niestety nie ma na nim żadnego numerku, wiec nie jestem pewna , czy jest dostepny w sprzedaży. Całkiem miło mi się nim pracowało. 

Na koniec spis kosmetyków:
  • Oriflame Giordani Gold Adaptive Foundation light ivory - teraz mają już inną wersje buteleczki,
  • Rimmel Wake Up Concealer ( zmazał mi się odcień, ale był to ten najjaśniejszy),
  • Revlon Photoready puder prasowany odcień 010,
  • Sleek Face Contouring and Blush Palette fair,
  • Estee Lauder Soft Neutrals Define Eye and Cheek Palette (już niedostępna bo dostałam ją kiedyś w gratisie),
  • Urban Decay Naked 2,
  • Oriflame The One Wonderlash Mascara,
  • Maybelline Color Drama Lip Pencil 140,
  • Collection Bronze Glow.
Mam nadzieje, że ten makijaż wypadł troche lepiej jak pozostałe.

Pozdrawiam serdecznie i do następnego razu :)

Kapturkowa 

środa, 25 listopada 2015

Rose Golden z Zoeva - recenzja paletki z cieniami

Witajcie Kochani,
Jak zapowiedziałam dziś przedstawię Wam moją recenzję paletki Rose Golden firmy Zoeva. Nie jest to nowość na rynki, bo pojawiła się 23 lutego. Obecnie nowością jest paletka En Taupe. Paletka Rose Golden dotarła do mnie dopiero teraz, bo nie mogłam znaleźć źródła skąd mogłabym ją kupić.
Okazja w końcu się pojawiła, 
Oto ona:


Opakowanie bardzo ładne i cienkie, więc nie zajmie nam dużo miejsca. Sprawia wrażenie eleganckiego i zamykane jest na magnez, więc nie ma problemu z jego otwarciem. Lekkie. Niestety paletka nie zawiera lusterka ani aplikatora. Dla mnie to żaden problem, bo używam swojego lusterka i swoich pędzli. 
Paletka skrywa w sobie 10 cieni - 4 matowe i reszta połyskująca. 

Paletka posiada przeźroczystą folie, która chroni nasze cienie. Podczas nabierania na pędzel nie sypią aż tak strasznie, żeby brudzić inne cienie, Cienie trzymają się cały dzień. Nie trzeba dokładać dużo warstw, żeby zbudować kolor. Pigmentacja bardzo dobra. Sami ją zobaczycie na moich swatchach.
Cienie nie zawierają parabenów. Poszczególne cienie przedstawiam zaczynając od lewego górnego rogu z paletki i które zaczynają się od prawej strony mojej ręki. 


Moje wrażenia podczas robienia makijażu? Hmmm musiałam w końcu sprawdzić te ochy i achy nad paletkami z Zoeva. W momencie nakładania cieni na powiekę, pomyślałam, że faktycznie pigmentacja jest super, ale w momencie blendowania tych cieni buzia robiła mi się coraz większa. Nie odkładając koloru i cały czas blendując wydobywał się piękny kolor cienia. Rzadko mnie coś w tej kwestii zaskakuje, bo co niby może zaskakiwać, ale teraz już wiem na czym polega fenomen tych cieni. Rozcierają się z łatwością. To uczta dla oczu i przyjemność nakładania. 
Cienie minimalnie osypały mi się na policzek, ale za każdym razem zapominałam strzepać ich nadmiar z pędzelka. 
Patrząc na kolory w paletce można odnieść wrażenie, że niektóre są zbliżone kolorystycznie, co może wywołać u nas wrażenie zlewania się kolorów bez konkretnego ich odznaczania. Z jednej strony może to być zaleta z drugiej wada. Zaleta dla osób początkujących, które mają problem z doborem właściwych kolorów, dla kogoś innego może to być nudny zestaw kolorystyczny. Dla mnie jest w sam raz , bo ja lubię odcienie wpadające w róż, bo dzięki nim oczy wydają się być wypoczęte. 

Jedyną wadą jaka zauważyłam jest brak cienia, który mogłabym użyć jako bazowy oraz w kąciki oczu i pod łuk brwiowy. Najjaśniejszy odcień z paletki nie nadaje sie pod luk brwiowy i w kąciki oczu bo jest troszkę za ciemny i musimy się posiłkować dodatkowymi innymi cieniami. 

Do paletki możemy sobie dokupić zestaw pędzli i kosmetyczkę pasujące do całego zestawu. Paletka kosztuje około 24 euro , pędzle około 90 euro. Kuszą mnie te pędzle, bo podobno świetne są, ale niestety jak narazie poza zasięgiem cenowym dla mnie. 

Podsumowując, jeśli zastanawiacie się nad kupnem jakiejkolwiek paletki z tej firmy to nie ma się nad czym zastanawiać. Bierzcie w ciemno. Tylko dobierzcie sobie pasujący dla Was zestaw kolorystyczny. Super paletka, piękne cienie, łatwo się z nimi pracuje. Dla zainteresowanych mogę podać namiary, gdzie ją kupić (zwłaszcza dla osób mieszkających w Irlandii).

Jeśli chcecie zobaczyć makijaż wykonany tą paletka to zapraszam tutaj KLIK 

Pozdrawiam Wszystkich i do następnęgo razu :)

Kapturkowa

Makijaz z Zoeva Rose Golden

Witajcie Kochani,
Ostatnio coś mnie nabrało na częstsze pisanie, choroba chyba pomału mnie opuszcza, a pomysłów na posty mnóstwo, tylko z tym czasem momentami kiepsko.
Dziś przedstawię Wam makijaż wykonany paletka Zoeva Rose Golden, która w końcu wpadła w moje łapki :)
Całą recenzje pokaże Wam w oddzielnym poście. 
Oto użyte cienie:

Użyłam 6 cieni plus dodatkowo rozświetlacz z Catrice w kredce. Światło znów nie dopisało,na lepsze niestety muszę poczekać do wiosny, kiedy dni będą dłuższe i jaśniejsze. Być może, że już niedługo troszkę poprawi się jakość zdjęć.





Moje powieki mają tendencje do opadania, więc muszę wysoko wyciągać cienie, żeby były widoczne ;) Czasami jest to trochę problematyczne i zajmuje więcej czasu.
Mam nadzieję, że wstępny makijaż z użyciem tej paletki Wam się podoba.
Chciałabym podkreślić jeszcze raz, ze wszystkie prezentowane przeze mnie makijaże, są moją forma zabawy z cieniami. Lubie to robić i sprawia mi to frajdę zwłaszcza jeśli końcowy efekt wyjdzie nawet jako tako. Może ktoś skorzysta a może znajdzie się ktoś kto doradzi co można by jeszcze dodać, poprawić. Osobiście jestem osobą mało cierpliwą. Cieszy mnie jeśli końcowy efekt powstanie bez spędzania godzinami przed lusterkiem (moje psy mi na to nie pozwolą) . 

Zapraszam do subscrypcji i do następnego razu

Pozdrawiam :)

Kapturkowa 

wtorek, 24 listopada 2015

Makijaz wykonany paletka Pink Fizz z Makeup Revolution

Witajcie Kochani,
Post będzie krótki. Przedstawie Wam jedynie makijaż, który wykonałam dzisiaj z użyciem paletki Pink Fizz z Makeup Revolution. Opis paletki znajdziecie pod tym linkiem: KLIK
A teraz do rzeczy. Użyłam czterech cieni z tej paletki, są oznaczone czerwonymi gwiazdkami jak zawsze.


Górny od lewej uzyty jako bazowy, W załamanie - drugi rząd drugi od lewej i pierwszy od prawej. Powieka drugi od prawej. Nie będę operować nazwami cieni, bo nie podałam Wam ich w opisie i trudniej byłoby je znaleźć dla kogos kto tej paletki jeszcze nie posiada a zastanawia się nad jej kupnem.
Z góry przepraszam Was za zdjęcia, które raz są w różnych odcieniach, ciężko było znaleźć dzisiaj dobre światło. Przy okazji może zapytam czy jest ktoś kto poradziłby mi niedrogi a użyteczny do blogowania aparat. Z góry dziękuje :) 






Po raz pierwszy użyłam tutaj czerwonopodobnej pomadki. Zawsze uważałam, że taka mnie postarza ;) 
Tusz jak zwykle Oriflame The One Wonderlash mascara , pomadka Z golden Rose 2000 odcień nr 130.
To by było na tyle dziś :)
Jeśli chcecie być na bieżąco z moimi postami zapraszam do subscrypcji i polubienia mojej strony na facebooku o tym samym tytule co blog. Zawsze zamieszczam tam nowe posty.

Pozdrawiam serdecznie :)

Kapturkowa 

Druga Nowosc paletka Pink Fizz z Makup Revolution - recenzja

Witajcie Kochani,
Dziś przedstawię Wam drugą nowość z Makeup Revolution - paletkę Pink Fizz. Kolejna odsłona tym razem 3 czekoladowej paletki, która znalazła się w moim posiadaniu. 
Różowa piękność najbardziej mi się spodobała jak zobaczyłam ją pierwszy raz. 

Paletka wygląda aż za bardzo cukierkowo i wyglądem przypomina mi czekoladkę z nadzieniem w środku. Podobnie jak pozostałe posiada aplikator i duże lusterko.
Paletka bardzo tania - 7.99 GBP. Dostępna również online dla Irlandii, co mnie cieszy,bo jakość produktów tej firmy jest więcej jak zadowalająca,

A co mamy w środku ? 

Po otwarciu nie mamy aż tak intensywnego zapachu jak w pozostałych paletkach, ale jak spróbowałam ją powąchać bliżej to od razu przeniosłam się w czasy, kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, bo zapach przypominał mi używane wtedy przeze mnie gumki do mazania :)
Ktoś je pamięta ? ;)


Ale do rzeczy. Mamy tutaj trzy typowo matowe cienie, reszta pięknie się błyszczy, a niektóre nawet mienią się na inny kolor jak zauważyłam to przy ciemnoniebieskim kolorze,który mieni się na jasno fioletowo. Osoby nie lubiące za dużo blasku mogą być rozczarowane,ale przecież idą święta, podczas których wszystko się błyszczy i iskrzy. Warto mieć jedną "iskrzącą"paletke.
Kolory bardzo mi się podobają. Cienie od góry nie są powalająco super widoczne, ale przydadzą się, kiedy będziemy chciały zrobić bardzo delikatny dzienny makijaż i użyć czerwonej pomadki i czarnego eyelinera. 
Zapraszam Was na swatche. Trzy pierwsze robiłam w niezbyt dobrym oświetleniu dziennym (niestety u nas pada i światło jest niewystarczające), dlatego zrobiłam także swatche w oświetleniu sztucznym, żebyście zobaczyli jak cienie pięknie błyszczą. 
Zaczynamy od strony lewej od góry:


Jak widać , mało co widac :D ale pozostałe kolorki rozkręcą się bardziej i będą lepiej widoczne. 


A teraz zdjęcia w świetle sztucznym:

Jak dla mnie kolorki mimo wszystko super :) Kto się ze mną zgadza to proszę łapka w górę :)
Nie będę się tutaj powtarzać jak cienie się blendują, bo dokładnie jest tak samo jak w poprzednich czekoladowych paletkach. Odsyłam was do moich poprzednich postów. Cienie trzymają się cały dzień z bazą. W klimacie, w którym mieszkam raczej nie odważyłabym się używać jakiegokolwiek cienia bez bazy, bo szybko każdy zniknąłby z mojej problematycznej powieki. Dodatkowo deszcz i wiatr zniszczyłby cały efekt mojej pracy, a szkoda by było. 

Niedługo przedstawię Wam makijaż wykonany tą paletką.

Dziękuje za poświęcony czas i do zobaczenia :)

Pozdrawiam 
Kapturkowa :)

poniedziałek, 23 listopada 2015

Nowość ! paletka Salted Caramel z Makeup Revolution - recenzja + makijaz

Witajcie Kochani,
Choroba trzyma mnie już prawie 3 tygodnie i jak narazie końca nie widać. Mam nadzieje, że w końcu odpuści. Przychodzę do Was z nowością z Makeup Revolution paletka z serii czekoladowej I Love Makeup "Salted Caramel" .


 Paletka ma podobny design jak pozostałe z serii czekoladkowej. Różnią się jedynie kolorami. Mam w swojej kolekcji cztery z tej serii. Każda ma w sobie to coś, co ją odróżnia od pozostałych.
Kolory się nie powtarzają. Może jeden, który wygląda podobnie (ten z odcieni rudych). 
Jeśli interesuje Was recenzja innej paletki to odsyłam Was do linka:

Paletka posiada duże lusterko i aplikator jak poprzednie i co jest bardziej zauważalne to pachnie karmelem. Ten zapach jest bardziej wyczuwalny.
W paletce mamy 8 odcieni matowych i 8 połyskujących, Zdjęcia cieni, które zobaczycie są wykonywane w świetle sztucznym i było to celowe działanie, bo chciałam, żeby było widać jak ładnie połyskują.
Moje początkowe odczucie po zobaczeniu tej paletki było takie, ze powiedziałam sobie : nie to nie dla mnie paletka,bo za dużo tam ciemnych cieni, których pewnie nie zużyje. Bardziej przypadła mi do gustu paletka w różowym opakowaniu, Potem przyjrzałam się jej jeszcze raz i coś "zaiskrzyło". :) Ciemnych cieni jest zaledwie 9.
Zobaczcie sami:
Szczególnie ten niebieski cień mnie zainspirował, alena makijażu, który Wam pokażę trochę wyszedł jak szary. 
Cienie, podobnie jak w paletce, którą ostatnio testowałam, również mogą trochę tracić odcień przy blendowaniu, ale jeśli użyjemy dobrej bazy to nie będzie to aż tak zauważalne. Stopień nasycenia kolorów można sobie stopniować. 
Same cienie prezentują się ciekawie i wydaje mi się, że są jak najbardziej odpowiednie na jesienna aurę.
Na zdjęciach pokażę Wam swatche zaczynając od lewego górnego rogu. Za każdym razem będę zaczynać od lewej kiedy będę prezentować kolejne rzędy. 


Nie wiem, czy to dobrze widać, ale na środkowym zdjęciu (drugi od prawej) jest ślicznie połyskujący różowy, który nie oddał tego połysku,kiedy nakładałam go na środek powieki w ciągu dnia.
Cienie nawet nie osypują się aż tak bardzo, zresztą bądźmy szczerzy to osypywanie się cieni zdarza się także markom z wyższej półki. 
Jeśli używacie pędzelka do nakładania cieni to radzę Wam nakładać je tzw. systemem stemplowania, czyli przykładać je do powieki (nie rozcierać). 
Plus za dwa duże najjaśniejsze cienie, których używa się najczęściej (jeden matowy i drugi połyskujący,który można użyć w załamaniu powieki).
A teraz zaprezentuje Wam mój makijaż wykonany tą paletką:




I co Wy na to ? Podoba się Wam nowość z Makeup Revolution ? Kosztuje tylko 7.99 GBP. 

Dziękuje za poświęcony czas i do następnego razu :)

Pozdrawiam

Kapturkowa :)

niedziela, 8 listopada 2015

Death by Chocolate z Makeup Revolution - recenzja

Witajcie Kochani,

Dziś recenzja znanej paletki z Makeup Revolution I love Makekup Death by Chocolate. Paletka jest już ponad rok na rynku, ale dopiero jakiś miesiąc temu dostała sie w moje ręce.
Zamówiłam ja bezpośrednio ze strony firmy, bo niestety nie mogłam jej nigdzie znaleźć w swojej okolicy.

A oto i ona :


Poniżej zdjęcie wykonane w innym świetle.Zrobiłam drugie bo zauważyłam, że wyszło małe przekłamanie kolorow.


Jak widzicie paletka ma kształt tabliczki czekolady, aż się chce ja zjeść. W dodatku mam wrażenie, że cienie pachną gorzką czekolada. Czytając opinie innych blogerek spotkałam się z opiniami, że ich paletki nie mają żadnego zapachu. Moja wyraźnie zapach ma. :)
Paletka prawie do złudzenia przypomina te z Too Faced Chocolate Bar Eyeshadow. Chodzi o sam układ cieni,bo jednak trochę się różnią odcieniami. 
W paletce znajdziemy 16 cieni z czemu dwa są największe (satynowy i matowy). Zostało to dobrze pomyślane, bo cienie te używa się najczęściej.

Poniżej zaprezentuje Wam swatche poszczególnych cieni zaczynając od lewego górnego rogu




Opakowanie posiada stosunkowo duże lusterko. Opakowanie wydaje się być solidne, ale już przy pierwszych użyciach paletki wyłamał mi się jeden tylny zawias, przez co muszę uważać teraz przy domykaniu paletki, bo nie zawsze chce się domknąć.

Cienie łatwo się blenduja i posiadają całkiem niezła pigmentacje jak na tak tania paletkę. Przy nakładaniu cieni pacynką dołączoną do opakowania (moją gdzieś wcięło), cienie się osypują. Przy użyciu cienia dobrze jest go strzepać zanim nałożymy na powiekę. 

Niestety zauważyłam, że cienie podczas blendowania tracą swoje kolory jeśli użyjemy pędzelka ( przy nie użyciu bazy). Przy traceniu koloru nie zanika on całkowicie,co możemy czasami zauważyć w tanich paletkach. Można dodać więcej cienia, jeśli efekt nas nie zadowala w pełni.  Nie zauważyłam tego efektu podczas rozcierania palcami. Być może że palce lepiej wklepują produkt w powiekę, dzięki czemu łatwiej się do niej przyczepiają. 
Podczas użycia bazy pod cienie efekt tracenia koloru przy blendowaniu nie jest aż tak widoczny. 
A teraz zaprezentuje Wam zdjęcia z traceniem koloru przy blendowaniu pędzelkiem bez użycia bazy. Wybrałam te najciemniejsze cienie, bo na nich najlepiej było to widoczne. 

Paletką można wykonać zarówno dzienny jak i wieczorowy makijaż. Cienie, które lekko połyskują nie zawierają w sobie drobinek. Nie jestem Wam w stanie powiedzieć, czy cienie wytrzymają cały dzień bez bazy,bo ja zawsze jakaś używam. Z bazą cienie wytrzymują cały dzień.
Podsumowując praca z tymi cieniami jest całkiem przyjemna i szybka. Wykonanie makijażu jak na zdjęciu zajęło mi 30 minut ;)


Bardzo fajna paletka za naprawdę niewielkie pieniądze. Paletka z Too Faced kosztuje około 60 euro a z makeup revolution około 11 euro. Za taką jakość cieni wole już moją czekoladową paletkę z makeup revolution.

Dziękuje za poświęcony czas i do następnego razu.

Pozdrawiam

Kapturkowa :)